Witaj Szymonie!
Cieszę się, że mogę przeprowadzić z Tobą wywiad i dziękuje Ci bardzo za taką możliwość. Zanim przejdziemy do szczegółów, czy mógłbyś przedstawić się krótko naszym czytelnikom?
Cześć wszystkim! Nazywam się Szymon Chwaliński i pisaniem zajmuję się dosłownie odkąd pamiętam. Pierwsze szkice moich opowiadań pochodzą z roku 2008, miałem wtedy około 12 lat. Uwielbiam w pisaniu to, że dzięki słowom mogę pokazać nową perspektywę, podzielić się własnym spojrzeniem na świat emocji. Właśnie z tego powodu napisałem powieść „Vatani. Pozdrowiona”.
Pierwsza część sagi Vatani opowiada o losach Madeleine, córki Cesarza, która porzucając swoje dawne życie, zaczyna podejmować własne decyzje. Historia osadzona jest w świecie, który poprzez istnienie rzeczy niewytłumaczalnych niezwykle mocno uwypukla nasze egzystencjonalne rozterki. Nie trzeba być przecież córką Cesarza, aby chcieć wyzwolić się ze społecznych oczekiwań. Saga Vatani opowiada o wyborach i konsekwencjach. Przede wszystkim o tym jak ważne jest w życiu popełnianie błędów.
https://chwalinskis.pl/dolacz-do-newslettera/ – wszystkie osoby, które dołączą do newslettera, otrzymają dostęp do pierwszych pięciu rozdziałów powieści “Vatani. Pozdrowiona”.
Jak długo powstawała powieść „Vatani. Pozdrowiona”? Czy od razu po jej napisaniu zdecydowałeś się na jej wydanie?
Pierwsza część sagi Vatani powstawała naprawdę sporo czasu, biorąc pod uwagę, że nie jest to bardzo długa pozycja. Ponad 4 lata zajęło mi jej napisanie, czas ten był poprzedzony okresem, w którym kształtowała się w mojej głowie wizja całego świata powieści. Gdy już została ukończona, e-book powstał rok później, a w następnym roku Pozdrowiona została przeze mnie wydana w formie tradycyjnej. Wiele procesów wydawniczych trwało bardzo długo, zależało mi na jakości końcowej książki trafiającej w ręce czytelnika.
Czy istnieje jakiś określony moment w Twoim życiu, który mocno wpłynął na zainteresowanie pisarstwem?
Kiedy chodziłem do gimnazjum, byłem dosłownie zafascynowany słowem pisanym. Pamiętam, że zeszyt od języka niemieckiego zawierał więcej wierszy niż słówek. Chociaż nie były to dzieła wysokich lotów, bardzo mocno wpłynęły one na rozwój mojego literackiego warsztatu i kształtowały one styl w jakim staram się pisać swoje powieści.
Jestem z siebie niezwykle zadowolony, kiedy czytelnicy w swoich recenzjach podkreślają znaczenie emocji w moich opisach. Pierwszoosobowa narracja pozwala na pokazanie jednego świata z wielu unikalnych perspektyw. Ta chęć przekazania emocji pozostała we mnie właśnie ze szkolnych czasów.
Czy zdarzyło Ci się doświadczyć ,,pisarskiego kryzysu” i jak sobie z nim poradziłeś?
Bardzo dobre pytanie. Wydaje mi się, że każdy czasami doświadcza takich kryzysów. Sekret tkwi w odpowiedniej motywacji oraz stawianiu sobie realistycznych celów. Myślę też, że dużo zależy od cierpliwości. Wiem, jak trudne bywają literackie dołki, z których wychodzenie potrafi trwać wiele miesięcy. Czasami jest to jakaś konkretna scena, napisanie jej może wymagać umiejętności, których jeszcze nie posiadamy. Moim rozwiązaniem w takich sytuacjach jest po prostu spojrzenie na problem z innej perspektywy. W niektórych wypadkach potrzeba czasu, w innych najlepiej zrewidować swoje plany. Wiem jak ważne dla autorów jest odpowiednie wsparcie w trakcie pisania, z tego powodu założyłem jeden ze swoich blogów: poradnikpisarza.pl na którym staram się dzielić swoim radami, wszystkim czego dowiedziałem się i nauczyłem na swojej drodze do tej pory.
Czy masz swoich ulubionych autorów z gatunku fantasy, którzy mieli wpływ na ciebie jako pisarza? A może istnieją konkretne książki, które były dla ciebie inspiracją?
Do najważniejszych twórców, którzy inspirują mnie po dziś dzień należą: Andrzej Sapkowski oraz Rebecca Kuang. Jestem zafascynowany również całym nurtem fantastyki realistycznej, w której fantasy tak naprawdę stanowi tło dla sytuacji realistycznych.
Książką, która bardzo mocno wpłynęła na sposób w jaki piszę, jest powieść Delirium autorstwa Lauren Oliver. Zainspirowała mnie swoją pierwszoosobową narracją, zachwyciła historią wiele lat temu. Nie jest to fantasy, bardziej dystopia z gatunku young adult. Mimo wszystko wywarła duży wpływ na moją fascynację pisaniem.
Czy tworzenie historii w świecie fantasy daje Ci większą swobodę wyrażania swoich pomysłów niż w bardziej realistycznych gatunkach? Rozważasz w przyszłości napisanie książki z innego gatunku literackiego czy fantastyka jest tym, w czym czujesz się najlepiej?
Zdecydowanie. Kreacje fantastyczne mogą być tylko z pozoru fikcyjne. Tworząc abstrakcyjny świat możemy ulepić go dokładnie tak, jak wymaga tego konkretna historia. Dodatkowo, wymagają one mniej reasearchu, łatwiej jest uchronić powieść od błędów, co jest pewną zmorą książek historycznych.
Myślę, że w przyszłości, gdzieś już po Vatanach podejmę się próby czegoś realistyczniejszego. Czy zostanie to opublikowane? Kwestia jakości utworu. Bardzo dobrze czuję się w pierwszej osobie, książka niefantastyczna, ale właśnie w tej narracji bardzo by mi odpowiadała.
Jakie są Twoje ulubione momenty w tworzeniu fantastycznych światów – czy to projektowanie postaci, czy wymyślanie historii?
Przede wszystkim: tworzenie jego podstaw, mitologii i legend. Chociaż nie jestem wtedy ograniczony formą to jednak legendy, tak samo jak historia główna muszą być spójne, wywodzić się z tego samego ciągu przyczynowo skutkowego. Zupełnie tak, jakby powstawały przez wiele lat albo nawet lepiej: przez pokolenia! Możliwe, że troszeczkę przerysowuję ten proces, ale tworzenie podwalin pod główne historie daje mi najwięcej frajdy. Historia z Pozdrowionej także zaczęła się od legendy o stworzeniu świata. W końcu bez kultu Oświeconego Inu nie byłoby samych Vatanów.
Jak to było w przypadku „Vatani. Pozdrowiona” – zaplanowałeś z góry całą historię, czy też pozwoliłeś, aby fabuła rozwijała się w trakcie pisania?
Lubię, kiedy istnieje pewna fabularna wolność. Niemniej jednak w ten sposób w mojej fabule powstawałoby wiele nieścisłości. Jestem zwolennikiem teorii checkpointów: fabuła rozwija się w trakcie pisania, ale jest kilka wydarzeń fabularnych rozrysowanych od samego początku. W tym także samo zakończenie. To dla mnie optymalny kompromis pomiędzy sztywnym planem oraz całkowitą wolnością.
Jakie elementy swojej książki uważasz za najbardziej unikalne i fascynujące?
Wolę, aby o tym co w mojej książce unikalne i fascynujące mówili bezpośrednio moi czytelnicy. Mnie najbardziej cieszy, kiedy widzę opinię osób doceniających zarówno klimat powieści jak i jej przesłanie, na którym bardzo mi zależy. To naprawdę podbudowujące i dające motywację do dalszej pracy.
Do jakiej grupy wiekowej kierujesz swoją powieść?
„Vatani. Pozdrowiona” to powieść poruszająca w dużej mierze temat samodzielności i konsekwencji podejmowania dorosłych decyzji. Myślę, że najlepiej odnajdą się w niej dziewczyny takie jak Madeleine, w wieku 15-24 lata, ale oczywiście zachęcam każdego. Sam nie pasuję do tej grupy docelowej, a jednak jest coś w Vatanach, co zachwyca mnie od samego początku tworzenia koncepcji.
Szymonie, pozwól, że zadam Ci kilka pytań odnośnie do procesu self-publishingu z uwagi na to, że jest to forma wydania, która w moim odczuciu zyskuje na popularności.
Jak doszedłeś do decyzji o samodzielnym wydaniu swojej książki, czy próbowałeś korzystać z tradycyjnego wydawnictwa?
W moim przypadku proces wydawniczy trwał całkiem długo. Próbowałem podjąć współpracę z wydawnictwem. Odpowiedzi, które otrzymywałem wskazywały, że wydawcy ogólnopolscy albo nie chcieli podjąć ryzyka związanego z debiutantem bez rozpoznawalności, albo też tłumaczyli, że moja propozycja wydawnicza obarczona jest niską szansą na zwrot z inwestycji. Doskonale to rozumiałem i nie zraziłem się.
Decyzja o self-publishingu przyszła do mnie bardzo szybko. Na rynku jest co prawda sporo firm oferujących usługi typu vanity publishing, niemniej działają one bardziej jako agencje wydawnicze. Wspierają autorów w wydaniu książki, ale pobierają za swoje działanie spore prowizje. Dodatkowo jako autor traci się kontrolę nad efektem końcowym, nie ma się pewności, czy wszystkie działania w procesie wydawniczym zostały wykonane z należytą starannością. Podjąłem się zatem self-publishingu, ponieważ chciałem uniknąć współpracy z vanity publisherem, a jako osoba po studiach powiązanych z rynkiem wydawniczym wiedziałem już co nieco o tym, czego mogę się spodziewać.
Jak przebiegał proces tworzenia okładki i czy ma ona jakieś szczególne znaczenie dla powieści?
Zależało mi, aby oddać na niej klimat powieści. Na samym początku współpracy z grafikiem część obowiązków związanych ze stworzeniem okładki przekazałem pod kierownictwo mojej dziewczyny, która jako pierwszy beta-reader i osoba wspierająca mnie w trakcie pisania doskonale wiedziała, o co mi chodzi, a bardziej zna się na aspektach graficznych. Dzięki temu współpraca z grafikiem była bardziej płynna, bardzo spodobał nam się już pierwszy projekt, który po niewielu rewizjach zaakceptowaliśmy z dużą satysfakcją.
Jakie wyzwania napotkałeś podczas samodzielnego wydawania książki?
Chociaż wiedziałem na co się piszę, to muszę powiedzieć: sporo ich było! Największym wyzwaniem podczas całego procesu wydawniczego okazało się przejście z wizji książki wydanej tylko jako e-book do książki tradycyjnej. Kiedy wydajemy e-booka nie musimy martwić się o takie rzeczy jak: tył okładki, szerokość książki, rodzaj papieru do druku ani o dystrybucję. Najwięcej trudności sprawiło mi przekształcenie okładki w pełnoprawną grafikę gotową do druku. Gdyby nie moja dziewczyna, musiałbym ponieść znaczne koszty, a wszystko dlatego, że nie uwzględniłem tego już na samym początku (tak, mój błąd). Z tego powodu jeśli wydajecie książkę samodzielnie po raz pierwszy, postarajcie się o wsparcie kogoś, kto ma w tym już jakieś doświadczenie. Wiele błędów można w ten sposób uniknąć.
Czy czujesz, że samodzielne wydawanie wpłynęło na twoje doświadczenia jako autora?
Na pewno. Myślę, że każdy autor zajmujący się self-publishingiem potwierdzi, że ten model pochłania sporo czasu potrzebnego na pisanie. W pewnym momencie zauważyłem, że stałem się bardziej wydawcą niż autorem. Z tego względu gdybym otrzymał propozycję od wydawnictwa, które zaopiekowałoby się moimi książkami, to chętnie wskoczyłbym pod jego skrzydła. Najważniejsze jest dla mnie to, aby książka, którą napisałem, trafiła do jak największego grona czytelników. Aby była czytana. Dlatego decydując się na self-publishing nie myślałem o rentowności swojej pracy.
Jakie rady miałbyś dla innych pisarzy, którzy zastanawiają się nad self-publishingiem?
Traktujcie to jako ciężką pracę. Chociaż self-publishing wiele obiecuje nam odnośnie zysków – jako wydawca mamy przecież znacznie lepszy procent zysku od sprzedanego egzemplarza, to jednak musimy pamiętać również o kosztach. Nie tylko redakcji, korekty, druku, ale również działań marketingowych. Żeby twoja praca jako self-publishera była rentowna, musisz rozwinąć szerokie grono bliskich Tobie czytelników. Wszystko ma swoje minusy i plusy. Nie daj się naciągnąć na oferty usług wydawniczych typu vanity. Firmy te z założenia zarabiają na samym druku Twojej książki. To Ty jesteś ich klientem, a nie czytelnik. Z tego powodu nie mają takich samych oczekiwań odnośnie jakości. Wybierz self-publishing jeśli książki, które piszesz mogą dzięki niemu dotrzeć do szerokiego grona odbiorców i dać Ci wolność artystyczną.
Jakie strategie promocji książki okazały się najskuteczniejsze w przypadku self-publishingu?
Podjąłem się już wielu strategii marketingowych. Według mnie najlepsze działania to bezpośrednie relacje z czytelnikami! Self-publishing pozwala na budowanie wyjątkowych więzi czytelnika z autorem i uważam, że nie ma niczego bardziej skutecznego, a do tego odbywa się to z korzyścią dla obu stron.
Czy masz w planach kolejne powieści i czy będziesz kontynuować samodzielną publikację?
Seria Vatani jeszcze nie jest ukończona. Cały czas pracuję nad jej kontynuacją, ale jako, że łączę pracę z działalnością autora i wydawcy proces ten może jeszcze trochę potrwać. Kolejne części powieści zależą od zainteresowania pierwszą częścią, dlatego serdecznie zapraszam do jej czytania. Będę kontynuować działania w modelu self-publishingowym. Na pewno rozważę każdą propozycję od wydawcy, ale priorytetem jest dla mnie jakość, a nie zysk z moich działań.
Drogi Szymonie, dziękuję bardzo za czas, który poświęciłeś na tę rozmowę. Twoja powieść „Vatani. Pozdrowiona” przenosi czytelników w fantastyczny świat, pełen przygód i tajemnic. Mam nadzieję, że Twoja wyjątkowa wyobraźnia i talent literacki nadal będą rozkwitać, zachwycając czytelników na każdym kroku. Życzę Ci nieustannej inspiracji, mnóstwa pomysłów i sukcesów, które przekroczą nawet granice fantastycznych krain. Trzymam kciuki za Twój sukces!
Dziękuję za Twoje życzenia! Pozdrawiam serdecznie wszystkich czytelników <3
UWAGA! Wszystkie osoby, które miały okazję przeczytać ten wywiad mogą wziąć udział w KONKURSIE, który trwa na Instagramie @sabina.pisarek i wygrać jeden z dwóch egzemplarzy książki “Vatani. Pozdrowiona”. Wystarczy odpowiedzieć na pytanie pod postem konkursowym. Pytanie brzmi: Co najbardziej intryguje Cię w powieściach fantastycznych?
Ogromne gratulacje z powodu self-publishing i wyróżniającej się pisarskiej etyki! Świetny wywiad.